Rozdział 36
Jocelyn wróciła do domu. Tak jak się obawiała
Luke nie spał. Siedział w kuchni i na dźwięk otwiera i zamykania okna wszedł do
pokoju, w którym byłam. Znalazł mnie w pozie przechodzenia przez okno.
- Jaka matka taka córka.- powiedział ewidentnie
zły Luke.
Weszłam i bez słowa podeszła do szafy i
zaczęłam zdejmować strój bojowy. Schowałam lekarstwo do Jace’a w stroju tak aby
Luke nie zobaczył.
- Poszłam się przejść -powiedziałam – Pomyśleć.
Luke przeszywał mnie wzrokiem, ale po chwili
powiedział.
- I co wymyśliłaś?
Może jej nie przejrzał. Musi to zrobić. Musi
skłamać.
- Że to próba samobójcza. – skwitowała – Nie
spotkam się z nim, ale musimy się dowiedzieć, gdzie ona jest.
Luke lekko się uśmiechnął i podszedł do
Jocelyn. Objął ją w ramiona i mocno ściskał. Wplątał rękę w jej włosy i szeptał
wyznania miłości do jej ucha. Po chwili przeobraziło się to w coś więcej.
Zaczęli się całować, lecz Jocelyn była daleko duszą w tym momencie. Pierwsza
przerwała i wypełznęła z jego ramion.
- Musimy znaleźć Clary. – powiedziała – Idę
spotkać się z Magnusem.
- Jocelyn! – krzyknął Luke jak byłam w drzwiach
do wyjścia.
Stanęłam i obejrzałam się przez ramię. Miał w
ręce miecz.
- Pójdę do Maryse. – powiedział –Może Logan
może coś zrobić.
Przytaknęłam i razem ruszyliśmy w stronę Gard.
***
Simon słuchał planu Isabelle i się poważnie
zastanawiał, dlaczego ona nie pisze filmów. Idealnie nadałby się to tego. Tak
jak przeczuwał plan to kolejna próba samobójcza. Entuzjazm dziewczyny w ogóle
nie przygasł, gdy Simon mówił, że nie ma mowy na zrealizowanie go. Zaczęła
szybciej chodzić od jednej ściany do drugiej. Dalej wymachiwała nożykiem w ręce
i było w tym widać jej doświadczenie we władaniu bronią.
- Isabelle.. Czy ty do końca zwariowałaś? –
spytał oburzony – Zginiemy wszyscy zanim zakończymy tą misję! – mówiąc słowo
misję zaintepretował rękami znak cudzysłowia.
- Czemu? – Zdziwiła się Isabelle – Możemy go
wykonać.
- I zginąć przy okazji. – podkreślił Simon.
- Chodźmy do Magnusa. – powiedziała – Musimy z
nim porozmawiać.
Simon zaczął wstawać z ziemi. Gdy był na równym
nogach tracił równowagę. Dziewczyna w ostatniej chwili uratowała go o upadku.
Krzyczała jego imię i spojrzała mu w oczy.
- Simon! Potrzebujesz krwi! – krzyknęła.
Przyłożyła nadgarstek do jego ust, ale zamiast
się wgryźć , odwrócił głowę. Isabelle powoli opuściła go na ziemię, wyjęła
nożyk, który niedawno miała w rękach. Szybko podcięła sobie żyły. Krew
wypływała szybko. Przyłożyła nadgarstek Simonowi do ust i lekko w pchała.
Chłopak swoją dłonią przyciągnął jeszcze bardziej jej rękę i zaczął ssać. Nie
potrafił się oderwać od tej krwi. Ostatnich siły kopnął dziewczynę, aby oderwać
ją od siebie. Spojrzała na nią. Leżała kawałek dalej i się nie poruszała.
- Isabelle.. – powiedział przestraszony Simon.
Nie zareagowała na jego słowa. Simon podbiegł
do niej i zaczął lekko potrząsać.
- Isabelle! – krzyczał.
Żadnej reakcji. Pojedyncze łzy spływały po jego
policzkach. Przytulił ją do swojej piersi i poruszał się rytmicznie w przód i w
tył.
- Nie mogłem cię zabić Isabelle..- mówił –
Isabelle nie zostawiaj mnie.. – szlochał – Kocham cię.
Simon usłyszał śmiech dzieci. Wyszedł zaułka i
zobaczył dzieci z instytutu. Podbiegł do najstarszego chłopca.
- Markus tak? – przytaknął – Proszę pomóż mi.
Podążył za mną do zaułka. Kazał zaczekać swojej
rodzinie na niego i nie wchodzić z nim i wampirem. Chłopak zdziwił się widokiem
Isabelle umierającej.
- Narysuj jej runę. – prosił Simon – błagam
cię.
Chłopak zareagował momentalnie. Wyciągnął
stelle i na wysokości ramienia zaczął rysować iratze. Potem poczekał z Simonem
dopóki dziewczyna się nie obudzi.
- Simon. – mruknęła – To nie pomoże.
Objął ją i przytulił.
- Pomoże Izzy.. Nie mogę cię stracić.
Ledwo jeszcze otwiera oczy i coraz głębiej
oddychała.
- Potrzebuję Magnusa. – powiedziała.
Potem straciła przytomność.
Markus narysował jeszcze kilka iratze, lecz nie
odzyskała przytomności.
***
Magnus trzymał dłoń na dłoni Alec’a i kreślił
na nich kształt serca kciukiem. Od czasu do czasu przemywał jego twarz mokrą
ścierką i za każdym razem składam troskliwy pocałunek na ustach kochanka. Wpatrywał
się jak kroplówka wpływa do żył jego partnera. Nagle za sobą usłyszał kobietę.
- Jocelyn. – rozpoznał.
Nie odezwała się. Podeszła do niego i usiadła
obok niego. Spojrzała na Alec’a. Wyglądał tak niewinnie. Był strasznie podobny
do ojca, ale tylko wyglądowo.
- Potrzebuję twojej pomocy. – powiedziała.
- Jak każdy. - skwitował – Ale widzisz.. na razie jestem w emocjonalnie
rozsypce i nikomu jej nie udzielam.
Spojrzała na niego, a potem dla splecione ich
dłonie, a potem wróciła do twarzy Magnusa. Teraz dostrzegła rozmazany makijaż.
Nie wyglądał jak czarodziej, którego poznała kilka lat temu.
- Pomogę tobie –powiedziała, a on zerknął na
nią – Przekaże lekarstwo Jace’owi, dzięki czemu pomoże to Alec’owi.
- Mów dalej. – powiedział Magnus.
Wzięła głęboki oddech.
- Musisz jedynie otworzyć portal wieczorem tak,
abym mogła się spotkać z Sebastianem. Nie chce żeby ktokolwiek wiedział, gdzie
jestem. Zwłaszcza Luke.
Magnus chwilę się zastanowił.
- Czyli mam wysłać cię do niego nikomu nie
mówiąc? – kiwnęła głową – Dobrze. Przyjdź do mnie o tej pomoże o której masz
się z nim spotkać.
Chciała cos jeszcze powiedzieć, ale do Sali
wbiegł zdyszany Simon. W rękach miał wiotkie ciało Isabelle. Jocelyn otwarła
usta ze zdziwienia, a Magnus podbiegł do niej.
- Co się stało? – spytał, a potem zobaczył jej
nadgarstek. Spojrzał krzywo na Simona.
- Pomóż jej. – mówił przez łzy – Iratze nie
dzieła.
Magnus bez słów wziął ją z jego rąk i położył
na łóżku, w którym wcześniej przebywał wampir. Kazał im wyjść ze Sali. Jocelyn
wzięła Simona za rękę i wyprowadziła. Magnus został sam na sam z dziewczyną i
jego mocą.
Nie no ja chcę kolejny. Ona nie może umrzeć !!!
OdpowiedzUsuńCudooo rozdział. Czekam na następny rozdział.
Życzę dużo weny i żelków.
Ps. Zapraszam do mnie
PPS. Pierwsza :D
Jejku, weszłam ty nie licząc na noc, patrzę a tu na! Ja to mam szczęście! Rozdział jak zawsze extra. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńeva