piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 35

Simon z Isabelle byli już pod domem Amatis. Gdy chłopak zamierzał zapukać został powstrzymany. Isabelle wskazała na okno i dostrzegli George Verlac’a na kanapie, a naprzeciwko niego stała Jocelyn i Luke. Simon użył swojego wampirzego ucha i wsłuchiwał się w rozmowę.
- Dlaczego to zrobiłeś George? – spytał rozgniewany Luke – Teraz jak to wszystko powiedziałeś w Sali anioła.. Wiesz co nocni będą mówili o Jocelyn..
Atmosfera w pokoju była napięta. Jocelyn miała minę zranionego psa, ale dalej była pewna swojej decyzji. Nie może ryzykować życia Clary. Sebastian jest zdolny skrzywdzić każdego.
- I tak to zrobię. – powiedziała – Chce zaryzykować.
Obaj mężczyźni spojrzeli się na siebie, a potem na kobietę. Po raz pierwszy odezwała się w tej dyskusji. Wstała i spojrzała na nich. Po czym powiedziała:
- Mój syn chce spotkania z matką to go dostanie. – powiedziała stanowczo – Nikt mnie nie zniechęci do niego. Muszę wiedzieć po co chce spotkania, ale chce wiedzieć…. Chce wiedzieć co z Clary.
George wstał i podszedł do niej.
- Są inne możliwości, żeby się dowiedzieć co z Clary. – odezwał się – Nie ryzykuj tak, Jocelyn.
Kobieta popatrzała na niego, obróciła się i chciała odejść, lecz drogę zastąpił jej Luke. Widziała w jego oczach troskę, ale jednak złość również. Nie był zadowolony z jej decyzji, ale rozumiał ją. Martwił się o Clary tak samo jak ona. Przez dłuższy czas traktował ją jak własną córkę i znaczyła bardzo wiele dla niego.
- Pójdę z tobą. – powiedział.
Nie mogła na to pozwolić. Sebastian dał informację. Mam być sama i tak też się zjawię.
- Nie. – powiedziałam – Chce mnie zobaczyć sama, a nie z tobą.
Popchnęła go lekko i zaczęła się kierować w stronę schodów.
- Idę się położyć. – powiedziała.
Nie zwracają na nich uwagi udała się do sypialni Clary.
Simon spojrzał na Isabelle i gestem pokazał, aby się wycofali. Opowiedział wszystko czego się dowiedział.
- Musimy coś zrobić. – mówiła.
Powtórzyła to z dziesiąty raz po tym jak dowiedziała się wszystkiego. Chodziła od jednej ściany do drugiej obracając w rękach nożykiem. Simon przez ten czas siedział na ziemi, oparty plecami o budynek sklepu z bronią. Znajdowali się w zaułku, aby żaden ich nie zauważył.
- Mam pomysł! – krzyknęła.
Simon podniósł wzrok na dziewczynę.
- Tylko nie to. – mruknął.
- Co? – spytała zdziwiona.
- Twoje plany są samobójcze. – podsumował chłopak.

***
Gdy Jocelyn znalazła się w pokoju Clary, położyła się na łóżku i zaczęła szlochać. Słyszała dalej się kłócących mężczyzn na dole, ale nie przejmowała się nimi. Myślała cały czas o swojej córce, która przebywała w sidłach złego człowieka. Nie wie kiedy zasnęła, ale stało się to szybko i nagle. Czuła się jak we śnie i wiedziała, że w nim jest, ale coś jej mówiło, że to nie jest zwykły sen. Znajdowała się dalej w pokoju Clary. Rozglądała się. Koło łóżka widziała strój bojowy córki, którego wcześniej tam nie było. Spojrzała na ścianę i słowa utkwiły jej w gardle. Na ścianie śnił napis napisany krwią „ ona jest martwa”. Chciała krzyczeć, lecz nie potrafiła. Znowu spojrzała na miejsce, gdzie wcześniej znajdował się strój bojowy, ale zamiast jego leżał strój pogrzebowy. Dotknęła go i po chwili usłyszała kogoś za sobą. Odwróciła się i zobaczyła go. Sebastian stał przed nią i ja obserwował.
- Witaj matko. – powiedział, gdy spojrzała mu w oczy.
Zobaczyła w nim swojego Jonathana. Swoje dziecko, ale diabeł dalej w nim był. Przeważał w dużej mierze. Zrobiła krok w jego stronę i się zatrzymała. Nie chciała bliżej podchodzić.
- Ja śnię? –spytała , a potem znowu zerknęła na napis na ścianie. – To ty wymyślasz mi sen, prawda?
Uśmiechnął się.
- Bystra. – skwitował – Mamy omówić nasze spotkanie, prawda?
Teraz wiedziała, dlaczego ją nawiedza.
- Tak. – powiedziała- Chce się spotkać. Gdzie i kiedy?
Spojrzał na nią i się lekko uśmiechnął. Wstał i podszedł do niej powolnym krokiem. Widział namiecie w jej oczach, ramionach, ustach.. całym ciele. Bała się go i bardzo mu się to podobało. Gdy stali idealnie naprzeciw siebie, schylił się tak, aby jego usta były na poziomie jej ucha.
- Jutro wieczorem w klubie „kieł” w strefie dla vipów. – powiedział powoli.
- Nie wpuszczą mnie. – mruknęła.
- Wpuszczą, a ja się o to postaram. – odsunął się od niej i przypomniał- Nie zapomnij leku dla Jace’a.
Jocelyn przypomniała sobie teraz. Nie mają leku. Brat Zachariasz jeszcze nic nie ma.
- Nie ma jeszcze leku..- powiedziała – Nie dadzą rady na jutro.
- Jak się postarają to dają – spojrzał na nią z ukosa – Albo chłopak zginie.
I cały sen zmienił się w czarny obraz. Obudziła się w ciemnym pokoju, ciężko dysząc. Spojrzała najpierw na ściany, lecz nic tam nie było, a potem na miejsce, gdzie stał Sebastian. Wstała i zeszła na dół najciszej jak umiała. Luke spał na kanapie. Wślizgnęła się do pokoju i ubrała strój bojowy. Otworzyła okno i wyszła przez nie, tak aby nie budzić męża. Przez całą drogę szła ze spuszczoną głową dopóki nie doszła do miejsca, gdzie przebywają cisi bracia. Weszła i poszła do pokoju Zachariasza. Zapukała i po chwili jej otworzył. Nie zdziwił się jej widokiem. Potworzył szerzej drzwi na znak, aby weszła do środka.
- Potrzebuję lekarstwa dla Jace’a.
Brat Zachariasz spojrzał na mnie.
- Sebastian się odzywał. – domyślił się – kiedy się spotykacie.
- Jutro wieczorem. – oznajmiłam – Muszę mieć lekarstwo albo on zginie.
Cichy brat bez słowa otworzył pudełko i wyciągnął małą buteleczkę.
- Trzeba mu to podać. – powiedział – Powinno pomóc, ale jeśli nie.. To przekaż Sebastianowi, że będę musiał go zobaczyć. I wtedy mogę nawet iść z nim.

***
Obudziłam się i pierwsze co poszła to do łazienki na zimny prysznic. Po kąpieli, ubrałam się w swobodny strój. Na razie strój bojowy pozostaję koło szafy w koszyku z bronią. Wyszłam na korytarz i zaczęłam się kierować w stronę Jace’a. Gdy byłam na miejscu zauważyłam jakąś postać schylającą. Na początku myślałam, że to Sebastian, ale jak wstał zauważyłam, że to jeden z mrocznym. Po chwili zaczęło ich przybywać, a na czele tej armii stała Amatis. Zauważyła mnie i się lekko uśmiechnęła. Nie był to uśmiech jaki pamiętam na tej twarzy. Był pełen arogancji, zła i brutalności. Poczułam dłonie na moich ramionach i jak się odwróciłam zobaczyłam Sebastiana.
- Witaj siostrzyczko. – powiedział – Wcześnie wstałaś.
Zerknęłam znowu za siebie i patrzyłam na mrocznym. Amatis wydawała im jakieś rozkazy, ale nie potrafiłam usłyszeć jakie. W takich sytuacjach jest potrzebny Simon.
- Wezwałem ich, ponieważ znajdą się w lochach. – powiedział.
- Dlaczego? – spytałam.
Spojrzał na mnie, a potem na nich.
- Bo są źli. – podsumował – Chce ich uwięzić i znaleźć sposób na odwrócenie szkód jakie zrobiłem. – spojrzałam na niego zdziwiona.
Taki był prawdziwy Sebastian.. Jonathan.. Mój brat.  Uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
- To dzięki ciebie, Clary. – mówił dalej – Dziękuję ci.
Uśmiechnęłam się znowu na znak, że rozumiem. Spojrzałam ostatni raz na armię i na drzwi, które prowadzą do chłopca, którego kocham.
-Co z Jace’em? – zapytałam.

- Wszystko dobrze, ale dalej jest nieprzytomny. – podsumował – Ale pracuję nad tym i możliwe, że dziś z nim porozmawiasz. 

4 komentarze:

  1. Cudoooo <3
    Kocham. Proszę niech Sebuś będzie dobry !! :D <3
    Czekam na nastepny :)

    Ps. Zapraszam was do mnie http://opowiada-nia.blogspot.com/

    PPS. Pierwsza !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz ! ZazdrOoo ♥
    A ja proszę niech Sebek bd zły ♥
    On jest stworzony do zła . . . w roli złego jest lepszy niż w roli dobrego :*
    I zapraszam również na mojego bloga (też o darach anioła) :
    http://nephilim-morgenstern.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. cUdOWne <3 :* pisz , pisz , bo nie mogę się doczekać xd Sebuś ma być zły , hmm jak by to powiedzieć wtedy jest bardziej sexy , awww ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się :) Sebek jest bardziej sexi jak jest po stronie zła . . . ♥ <3 :*

      Usuń